Zjawiasz się, z tobą mnóstwo gestów i niepokój.
Ból głowy, chociaż pojmuję rytm, obroty, od których
Uciekam, uprawiając w doniczkach ogródek warzywny.
Nie tak wyobrażałam sobie zwiastowanie. Nie tak
miała wyglądać nasza bajka.
Bez większego powodu, z wściekłości
tamtej nocy wpływałam w twoje sny, rozumiałam
rozgrzane palce. Byliśmy bliżej niż dalej końca.
Ocean oddzielił przerażonych od słabych.
Uwiódł schizofrenią, zapachem konwalii.
Nie znam ich języka, ale śmiało coś bąkam.
O dziwo, lubimy te same zdjęcia. Pochłonięci,
dotykamy wspomnień, przypadkowych ludzi.
Pomijamy zniecierpliwienie i pogrzeby. Hymny,
od których gotuje się krew. Powtarzam ważniejsze zwroty,
wyciskam sok z owoców. Coś nas wyrywa, formuje
na nowo. Pnie w górę, kształtuje system nerwowy.
Koloruje zamglone łąki. Omija moment, w którym
z podłogi wyrastają gwoździe, kiedy nad ziemią
zbiera się burza, by oczyścić bąble powietrza.
kwiecień 2015
Pochłonięci, dotykamy wspomnień - dzięki Tobie Małgosiu, na wiele spraw patrzę inaczej. Bardzo lubię Twoje pisanie, spostrzeżenia, uwagi o życiu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten wiersz:*
OdpowiedzUsuńJest przenikający, mocny i "koloruje zamglone łąki"
Mam sentyment do hymnów (ale nie pogrzebowych), wojennych piosenek...lecz nie słucham bo się przy nich szybko rozklejam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, jestem i podczytuję :)
Pozdrawiam serdecznie!
Zjawiasz się , z Tobą mnóstwo ... nowych ujęć. Czytając Twoje wiersze, czuję się tak, jakbym widziała znajome rzeczy z zupełnie nieznanej perspektywy. Kolorujesz, a obraz jest fascynujący i wciąż mnie zadziwia :*
OdpowiedzUsuńOd zwyczajności do obrazów wręcz apokaliptycznych. Różnie się przeżywa. Najważniejsze, żeby przyszło 'oczyszczenie".
OdpowiedzUsuń